Każdy zawód i każda dziedzina nauki rządzi się własnymi prawami oraz posługuje specjalistycznym słownictwem i żargonem. Specjaliści IT bynajmniej nie są od tej reguły wyjątkiem. Chociaż w BCC mniej niż 24% osób ma wykształcenie czysto informatyczne, dzisiaj z przymrużeniem oka, krótka lekcja języka IT, w relacji specjalisty nie-IT.
Przechodząc raz korytarzem doszło do moich uszu dość osobliwe zdanie „zmerdżuj brancza na tranku”, które też automatycznie i bezwiednie spowolniło moje kroki. Gnana niezdrową ciekawością, zajrzałam niepewnie do pokoju będącego źródłem owej zagadki. Koledzy-programiści z zapałem zaczęli wyjaśniać mi pojęcie używając coraz to mniej zrozumiałych słów. Poddałam się ostatecznie, kiedy doszliśmy do omawiania kwestii generowania warów i parsowania stringów. Upewniłam się oczywiście, że w słowie „parsowanie” litery „a” i „r” stoją we właściwej kolejności – uporczywie bowiem cisnęły mi się przed oczy obrazy zgoła inne niż linijki programistycznego kodu a związane raczej z… żelazkiem.
Dowiedziałam się również, że można być zwolnionym z konieczności dezalokacji pamięci (czyjej i jakiej, nie zdołałam niestety pojąć). Wiem natomiast, że podobne magiczne właściwości posiada garbage collector… Co więcej, stertę niezarządzaną można zwolnić poprzez zaimplementowanie FINALIZATORA klasy. Jak dla mnie – nic dodać, nic ująć!
A podczas towarzyskiej pogawędki w kuchni o minionym meczu piłki nożnej, jeden z konsultantów IT przyznał, że nie oglądał go zbyt uważnie. Zapytany o powód, wyjaśnił beztrosko „Migrowałem hosty”. Postanowiłam, że nie będę gorsza. Jeszcze tego samego wieczora, jedząc na kolację grzanki i przenosząc je z talerza do ust, pomyślałam dumnie „Ja też migruję… tosty”. Jakąż bowiem różnicę czyni jedna litera?
Zofia Galasińska, Zespół Zarządzania Kadrami, Grupa BCC